Jako że, chyba większość wrednych administracyjnych spraw mam za sobą - aczkolwiek użeranie się z lokalną i nielokalną administracją uniwersytecką warta chyba osobnego wpisu, chwilowo napiszę może o tle w jakim przyszło się znajdować. Na pierwszy ogień - pogoda.
Kiedy przyjechaliśmy, przywitał nas dość nieprzyjemny ziąb ale liczyliśmy, że to chwilowe, jako że właśnie byliśmy po dwóch tygodniach w Portugalii. Nie bardzo. Dogłębne i nie do końca naukowe obserwacje pozwoliły nam wyróżnić trzy w miare odrębne stany pogody. Są to:
- Potworny, duszny upał z wilgotnością powietrza około 350%
- Ziąb przenikający do kości, opcjonalnie z bardzo silnym wiatrem, który jeszcze pogarsza sprawę.
- Ulewa, opcjonalnie przechodząca w burze (lub jak się ostatnio dowiedzieliśmy tornado).
Problem z tymi stanami pogodowymi, oprócz tego że wszystkie są w zasadzie mocno niekomfortowe, jest taki, że przejście z jednego w drugi zajmuje ok. pół godziny. No, najwyżej godzine. Naprawdę dość zabawne jest przyjechanie do labu w temperaturze dżungli amazońskiej, żeby podczas lanczu odkryć, że dżungla chwilowo wyszła i zastępuje ją tundra syberyjska. Oczywiście, ubranym się jest na gorący letni dzień.
Ludzie pracujący w labie potwierdzili moje obserwacje. Podobno w ciągu wiosny i jesieni jest ok. 3-4 dni podczas których schemat się załamuje i pogoda jest miła - czyli słońce, brak deszczu, znośna temperatura. Wedle ich relacji w tym czasie nikt nie pojawia się w labie. W tym roku chyba tych dni nie było. Aczkolwiek, był chyba jeden dzień, w którym było miło, ale ludzie w labie byli, więc nie wiem czy to ten właściwy.
Inna ciekawostka. Maj wydawał nam się dośc mokry i zimny, okazało się, że nie tylko nam. Kiedy siedzieliśmy u lekarza z moją podagrą, a był to ostatni dzień maja, złapaliśmy wiadomości, w których informowali, że do rekordu najbardziej deszczowego maja w historii brakuje jednego milimetra deszczu. Po południu była burza. Rekord uznajemy za pobity.
A tornado jak się okazało, było chyba w zeszły wtorek, albo wtorek wcześniej. Jako, że nie słuchamy radia ani TV to się nie zorientowaliśmy bo siedzieliśmy akurat w kinie. Tylko się potem dziwiliśmy skąd te połamane gałęzie.
Najgorsze jest to, że wszyscy mówią, że zimą to dopiero jest ciężko.
a macie klimatyzację? w mieszkaniu i w samochodzie?
ReplyDeletewiecie, jak kiedyś wrócicie do polandu to tu może być podobnie ;>
ReplyDeleteW samochodzie tak, w mieszkaniu nie bardzo. I to jest problem.
ReplyDeletew samochodzie nam klima padła. w mieszkaniu nie mamy. okna sa na zachód. mieszkanko malutkie. więc smażymy sie popołudniami :)
ReplyDelete