Sunday, July 3, 2011

Obiecany odcinek o parkowaniu.

Tym razem będzie dedykowany odcinek o parkowaniu w nomen nie omen Oak Park, bo warta osobnego odcinka i obrazuje problemy, które mamy z tutejszą mentalnością. Jako teaser, powiem, że w aucie wyminielim akumulator i teraz jeździ, ale o tej sytuacji będzie jeszcze na końcu bo jest ona ukoronowaniem historii z parkowaniem. A zatem jadziem.

O tym, że z parkowaniem może być ciekawie zorientowaliśmy się już kiedy szukaliśmy mieszkania. W większości mieszkań, które oglądaliśmy trzy lub cztery razy powtarzano nam, że np. mieszkanie ma dedykowane miejsce parkingowe i to jest plus. Oczywiście zdecydowaliśmy się na to bez takowego miejsca, co okazało się mieć zabawne konsekwencje. Już kiedy oglądaliśmy nasze obecne mieszkanie landlord troche dokładniej naświetlił nam sprawę parkowania, a to że dobrze nie jest. Zwrócił naszą uwagę, że na ulicy dokładnie przed naszym domem parkowanie określone jest poprzez cztery (słownie cztery) częściowo wykluczające się znaki. A to:
- od 21 do 9 rano można parkować tylko jeśli się posiada pozwolenie Y4 (warto zapamiętać)
- ale nie w poniedziałki do sobót kiedy to nie można parkować od 7 do 9 i 16tej do 18tej.
- od 9 tej do 18tej można parkować cztery godziny,
- ale nie we wtorki od 15 do 17tej.
- dodatkowo dochodzą atrakcje jak spada śnieg, w moim mniemaniu wtedy już kompletnie nikt nic wie, ale chyba jest system który polega na tym, że można parkować na danej stronie ulicy tylko np. w dni parzyste. Nie jest dla mnie jasne co należy zrobić z autem w dni pozostałe o całkowita liczba miejsc parkingowych jest podobno ograniczona.

W każdym razie landlord powiedział nam, że albo należy wykupić naklejkę od Ołk Parka, co kosztuje jakieś 35$ miesięcznie w najprostszej wersji albo pójść naprzeciwko do domu starców, który ma dedykowany parking i teoretycznie wykupić od nich miesięczny pakiet, który nie wiadomo ile kosztuje. Cała sprawa była paląca bo w zasadzie bez jednego z powyższych dwóch rozwiązań auto spoza miasta nie może parkować w Ołk Parku przez noc. No exist. Jako, że na stronie Ołk Parka było napisane, że naklejki wykupuje się wyłącznie na 3 miesiące i nie są transferowalne (jak się później okazało nie jest to do końca prawdą) odczuwaliśmy pewną obawę przed zakupieniem takowej póki jeszcze mieliśmy auto z wypożyczalni. Także pierwszą noc auto spędziło na parkingu w domu starców, co kosztowało 6$ i wymagało podania numerów na tablicy, numeru prawa jazdy, grupy krwi kierowcy i jeszcze kilku innych niezmiernie istotnych szczegółów. I oczywiście proszę zabrać auto o godzinie 8 rano. Na pytanie, co będzie jeśli je zabiore chwilę później bo akurat miał przyjść facet montować internet powiedziano mi, że zostanie odholowane. Sympatyczny dil, nie ma co. Generalnie dla porządku sprawdziłem jeszcze jak wygląda miesięczny pakiet u starszych państwa i okazało się, że za marne 65$ miesięcznie mogę zabierać auto o 7 rano. Jeśli nie, to oczywiście holowanie.

W ten sposób rozpoczęły się nasze kontaky z Ołk  Park (nie bardzo)  Parking Service. Okazało się, że urząd jest przygotowany na delikwentów, którzy potrzebują parkować tymczasowo i można dostać pozwolenie tymczasowe na do 15 dni na tablice rejestracyjną (czyli teoretycznie zmieniając tablice można by tak w kółko, ale się nie opłaca). Aczkolwiek pozwolenie na takie parkowanie dostaliśmy na ulice o tzw. blok dalej. No trudno. Oczywiscie na tamntej ulicy jest większy luz i są chyba tylko 2-3 znaki zarządzające parkowaniem, więc każdy głupi by się zorientował. Oczywiście parkować można tylko do 9tej rano (ulica mniej uczęszczana). Ogólnie fakt, że na większości ulic można parkować tylko do jakiejś określonej, względnie wczesnej, godziny dość mnie niepokoił albowiem byłem sobie w stanie wyobrazić wielne czarnych scenariuszy, w których taki układ mógłby stwarzać problemy. Na przykład jak się dostaje podagry w prawej nodze i nie można naciskać na gaz lub hamulec - taki zupełnie losowy i mało prawdopodobny scenariusz. Nawiasem mówiąc nie było dla nas jasne gdzie, nawet mogąc jeździć autem, możnaby je przestawić bo oczywiście wszędzie parking do 7-8 rano. Ale, kiedy już podagra przyszła i nie mogliśmy przez tydzień odbrać Focusia to Pani z dziennej linii była na tyle miła, że przyjęła do wiadomości, ze nie mogę chodzić i obiecała dać adnotację że jestem indżerd i w związku z tym powinno być ok, jeśli auta nie przestawimy z rana. W ogóle okazało się, że system działa tak, że jak policja chciałaby wystawić mandat to wstukuje numer rejestracji i w komputerze wyskakuje, ż auto jest wporzo i mają nie ruszać. Nabraliśmy zatem pewnego zaufania do systemu parkowania (jak się później okazało chyba jednak nie do końca słusznie).

Wiedzeni nowo nabytym zaufaniem do instytucji miejskiego Ołk Parkowania, jak już przetransportowaliśmy Fokusia spod labu, udaliśmy sie do urzędu parkowań aby dowiedzieć się jak zostać legalnymi mieszkańcami i parkowaczami w Ołk Parku. Okazało się kilka ciekawych rzeczy, a to, że jednak można transferować naklejki co kosztuje marne 2$, a to, że oprócz tego musimy kupić roczny stiker za 50$, który nie uprawnia do niczego oprócz posiadania właściwego stikera do parkowania. Następną ciekawą informacją było to, że w strefie Y4, czyli tej przy której mieści się nasz dom, nie ma miejsc do parkowania, więc możemy sobie zakupić w którejś z sąsiednich. Strefy rozciągają się na kwadraty po dobrych kilka blokow, czyli tak gdzies z km x km jak nie wiecej. Tyle dobrze, ze nasza ulica jest w zasadzie granica stref, więc nie jest to aż taki problem. Przez chwilę zastanawialiaśmy się nad wykupieniem miejsca na małych parkingach, które są wszystkie oznaczone i limitowane itd., ale, zgadliście, parkingi trzeba opuścić do 7:30 rano. Ale miła pani stwierdziła, że w zasadzie w strefie Y5, całkiem niedaleko naszego domu, jest ulica która nie ma zakazu parkowania w ciągu dnia. Z poczuciem złapania Parkingowego Boga za nogi wróciliśmy pod dom, znaleźliśmy rzeczoną ulicę i nawet tabliczkę, że nie można tam parkować w środy od 15tej do 17tej przyjęliśmy z pełnym zrozumieniem.

Wszystko było ok, aż do momentu, kiedy to Focus, a w zasadzie jego akumulator, postanowił odejść do krainy wiecznych łowów. Problem polegał na tym, że stało się to kiedy wyciągaliśmy zakupy z auta, czyli staliśmy po tej złej, Y-4tej, stronie ulicy. Ale nauczony już, że Ołk Park jest dla ludzi, postanowiłem zadzwonić na linię nocną, albowiem samochód może otrzymać do 5 emerdżensi ołwernajt passes, które wydały mi się dokładnie tym co było nam potrzebne tego wieczora, aby postać do rana, a następnie znaleźć kogoś kto odpali auto z akumulatora - mechanicy mają tu takie generatory i chętnie ich użyczają.

Zatem dzwonię Ci ja na linię parkingową nocną i mówię Pani gdzie stoje, i żeby mnie ona wydała pozwolenie na noc. Na co zostałem poinformowany, że w miejscu w którym stoi auto parkowanie przez noc jest zabronione. Mój argument, że przede mną i za mną stoją inne auta, które parkują tam co noc nie zrobił na pani szczególnego wrażenia. Zasugerowała, że gdybym to auto przepchnął ze dwie ulice dalej, to ona mi może wtedy to pozwolenie wystawić. Próbowałem argumentować, ze mam przecież pozwolenie na parkowanie w zasadzie na drugiej stronie ulicy. Pani stwierdziła, ze to mogłoby być świetne miejsce do przepchnięcia auta. Powtarzam - auto bez świateł, czarne, ulica w zasadzie 4 pasmowa późny wieczór. Lepiej pchać, bo parkować przecież nie można.

Sprawa się skomplikowała, bo jak się okazało pchanie auta z automatyczną skrzynią biegów i bez akumulatora nie jest wcale takie proste. Da się, ale tego dowiedziałem się dopiero dzień później od policjanta, który zatrzymał się na sygnale za naszym wspaniałym autem, które raczyło się rozkraczyć na światłach - akumulator naprawdą był do wymiany. Enyłej, pamiętnego wieczora wróciłem do domu i próbowałem przekonać Panią, że jednak nie jestem w stanie przepchnąć auta na co zostalem poinformowany, że dostanę mandat. Na moje tłumaczenia, że przecież choćbym chciał to tego auta nie przepchnę pani pozostała głucha, aż w końcu przełączyła mnie do trafik ałthoriti, czyli jak rozumiem drogówki. Po wstępnym wyłuszczeniu sprawy, miły pan  zasugerował, że powinienem się z tym zgłosić do biura od parkowania. Udało się go przekonać, że własnie stamtąd mnie przekierowali. Nie było łatwo. Następnie udzielił mi informacji, że nie, auto nie może się znajdować i parkować tam gdzie się znajduje. Argument, że przecież inne auta tam parkują został zbity szybkim "przecież oni mają pozwolenie".Moje zapewnienie, że własnie próbowałem się dodzwonić, żeby to cholerne pozwolenie otrzymać zostało w zasadzie zignorowane. Po jeszcze dłuższej chwili takiego radosnego ping-ponga, pan stwierdził, że się coś postara zrobić. W każdym razie  mandatu rano nie dostaliśmy.

Jedno odpalenie z generatora, kompletne zatrzymanie na światłach, policję na sygnale, pchanie auta, znajomego Włocha i 180$ dalej mamy nowy akumulator. Tamten jak się okazało był tym oryginalnym zamontowanym fabrycznie - więc w sumie nieźle.  W każdym razie nadal nie wiem, co muszą robić z samochodami obywatele Ołk Parka, którym zdarzy się zachorować  a nie mają szczęscia parkować na bulwarze Waszyngtona. Być może jest jakaś firma, która zajmuje się biednymi samochodami w ciągu dnia, są takie dla dzieci i psów - to czemu nie dla aut?

2 comments:

  1. to z odsnieżaniem jest ważne. po takiej akcji, nawet gdy auto zaparkowane jest po prawidłowej stronie ulicy można nie znaleźć samochodu aż do najbizszej odwilzy. A w Kingston np w ogóle nie mozna parkować na ulicy od grudnia do końca marca. Dlatego szukalismy mieszkania z miejscem parkingowym :-P

    ReplyDelete